Dobija mnie to.
Ciemno i mokro.
Wychodze rano z domu - ciemno, wsiadam w pociag ciemno, wysiadam z pociagu... no dobrze, niech bedzie - szaro... Dochodze do pracy, jest jakas 8:30, dopiero zaczyna sie robic jasno.
Dodatkowo te ciemnosc poteguja jeszcze wiecznie wiszace nad moja Kraina Deszczu chmury. Chmury, z ktorych ciagle cos siapi. Takie ni to deszcz, ni to niedeszcz, ale najczesciej jednak deszcz.
Do kitu z taka zima. Temperatura tutaj nie spada niemal nigdy ponizej zera. Takie 5°C to norma. Nie ma wiec co liczyc na snieg. A ten brak sniegu dodatkowo poteguje jeszcze poczucie ciemnosci. Bo wszedzie czarno. Czarne ulice, chodniki, czarny brud nie jest ukryty, jak w Polsce, pod bialym sniegirm, tylko straszy swoja... czarnoscia. Normalnie czarne dziury...
Brrrr...
Dobrze, ze na Boze Narodzenie w tym roku jedziemy do moich rodzicow, do Polski. Mam nadzieje na troche prawdziwej zimy...
piątek, 7 grudnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz