środa, 28 maja 2008

Kupno ziemi

W tym kraju nawet zakup kawalka ziemi pod budowe domu urasta do problemu politycznego.
W poniedzialek, 26 maja, radni Zaventen (nieduze miasteczko, w ktorym znajduje sie glowne belgijskie lotnisko, niedaleko Brukseli, juz we Flandrii) uchwalili, ze przy zakupie dzialek nalezacych do gminy pierwszenstwo beda mialy osoby niderlandzkojezyczne, badz takie, ktore zadeklaruja chec nauki tego jezyka (tylko wlasnie, co to oznacza w praktyce?).

wtorek, 27 maja 2008

Jeszcze raz o kolejach

Tak koleje belgijskie, to rzeczywiscie wdzieczny temat. Niedawno pisalam o probie kupienia biletu do Polski (tutaj), a znow zachcialo mi sie kupic bilet na pociag miedzynarodowy. Choc tym razem, wydawaloby sie, ze powinno byc bezproblemowo. Ale ad rem.

Otoz od czasu do czasu mamy rozne fajne weekendowe, badz inne promocje. No i wlasnie teraz trwa promocja Promo Maastricht, gdzie za jedyne 10 euro mozna kupic sobie bilet tam i z powrotem z kazdego miejsca w Belgii. W Maastricht nigdy nie bylismy, wiec postanowilismy sie tam wybrac.

Wysiadajac z pociagu w moim miasteczku podeszlam do kasy z pytaniem o te promocje. W momencie kiedy tylko wymowilam slowo Maastricht, pan po drugiej stronie natychmiast zareagowal, ze niestety, ale dzis on biletow miedzynarodowych sprzedac nie moze, nie moze udzielic zadnej informacji, a w ogole to jest sam i dzis do tego wlasciwego programu nawet nie moze zajrzec (nie dowiedzialam sie dlaczego).

Zeby bylo ciekawiej, scenka ta odbywala sie dzis po ogolnokrajowym strajku, kiedy to w Belgii nie wyjechal na tory zaden pociag, a kolej przepraszala pasazerow za niedogodnosci oferujac im tzw. soory pass, czyli bilet jednodniowy dla jednej osoby, na dowolna trase i z dowolna iloscia przesiadek.

A moze by tak zamiast strajkowac po prostu nauczyc sie obslugiwac pasazerow?
Wrrr...

P.S. Mam to szczescie, ze pracuje w Brukseli, wiec bilet do Maastricht po prostu kupilam sobie dzis rano. Na szczescie bez problemow i bez kolejek.

wtorek, 13 maja 2008

Rada Europy bedzie nam sie przygladac...

Jakby miala czemu... :P

A chodzi o to, ze juz od wielu miesiecy w trzech communes de facilites (wiecej tutaj) panuje bezkrolewie. Jako, ze we wszystkich tych gminach burmistrzowie przedstawieni do nominacji sa frankofonami, flamandzki Minister Spraw Wewnetrznych odmowil ich nominacji.
W zwiazku z tym Kongres Władz Lokalnych i Regionalnych Europy, czyli organ doradczy Rady Europy wyslal swojego przedstawiciela, by z bliska przyjrzal sie sytuacji.
Z tego, co pisze Le Soir, kalendarz spotkan delegacji RE jest dosc napiety. Ciekawa jestem tylko, czy ktos z nich w ogole zrozumie o co tak naprawde chodzi...

poniedziałek, 12 maja 2008

A moze by tak do Francji...?

sie przylaczyc?
(czyli kolejne science fiction)

Niedawno w jednym z programow publicystycznych zaprezentowano wizje przylaczenia Walonii do Francji i stworzenia kolejnego departamentu o specjalnym statusie.

Jakich zmian nalezaloby sie spodziewac?
  • Przede wszystkim calkowitej zmiany historii uczonej w szkolach. Biedne dzieci, zamiast nauczyc sie imion kilku krolow, ktorych mozna wymienic w ciagu pol minuty, musialyby uczyc sie dlugiej i skomplikowanej historii Francji, wlacznie z calym pocztem krolow, ktorych nie sposob wymienic w ciagu kilku minut. Nie do pomyslenia dla Belgow. ;)
  • Marsylianka zastapilaby Brabançonne. To w sumie nieszczegolna zmiana, skoro premier Belgii poproszony o zaspiewanie hymnu swojego kraju, spiewa ten pierwszy. :P
  • Zamiast portretow krola i krolowej Belgii w merostwach (bo te zastapilyby gminy) pojawilyby sie zdjecia Sarkozy'ego i Carli Bruni. (hmmm.. kuszace, nieprawdaz? ;))

Pytani na ulicach Francuzi, czy nie maja nic przeciwko przylaczeniu Walonii do Francji, albo nie wiedzieli co to takiego jest Walonia :P albo nie mieli zdania, albo (w miejscowosciach nadgranicznych) stwierdzali, ze to i tak nieczego nie zmieni. Dla nich pewnie faktycznie niczego.

Poczekamy, zobaczymy...

piątek, 9 maja 2008

Konkurs a la Belge ;)

Ostatnio jedna z gazet belgijskich (nie pamietam dokladnie ktora, ale glowe daje, ze flamandzkojezyczna) oglosila nietypowy konkurs dla swoich czytelnikow.
Nalezy mianowicie podac dokladne date, kiedy to Belgia... oficjalnie przestanie istniec.
Jako nagrode przewidziano... gore frytek. Zwyciezca dostanie ich tyle, ile sam wazy.

Jak to dobrze, ze niektorzy podchodza do tego, co dzieje sie w tym kraju z przymrozeniem oka. ;)

czwartek, 8 maja 2008

Jeden kraj? Dwa kraje?

Czasem sie okazuje, ze ten skomplikowany system administracyjny ma jednak i zalety.

Przyklad.

Na dlugi pierwszomajowy weekend wybralismy sie w Ardeny. Poza innymi atrakcjami zwiedzilismy tez ferme owcza. Pomysl na jej prowadznie (a tym samym odrodzenie ginacego belgijskiego gatunku owiec) zrodzil sie w glowie pary mlodych Flamandow.
Jako, ze Flamandowie mieszkaja glownie we Flandrii ;) zglosili sie z pomyslem do swojego Regionu, przedstawili plany, starajac sie o dotacje. Tymczasem Flandia pomyslu nie zaakceptowala uznajac go za zbyt "ambitny" i zaproponowala za zabranie sie na poczatek za cos "mniejszego".

Niezrazeni tym mlodzi entuzjasci zglosili sie do Regionu Walonskiego. Tam powiedziano im, ze oczywiscie, ze nie ma sprawy, ze moga sobie hodowac co im sie zywnie podoba, czy to kozy, czy owca, czy... slimaki. :D

I w taki oto sposob zainstalowali swoje gospodarstwo w pieknej Prowincji Luksemburg na poludniu Belgii.